|
BIAŁY OWCZAREK Forum Białego Owczarka Szwajcarskiego. Zapraszamy!
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
marie
ADMINISTRATOR
Dołączył: 30 Lis 2006
Posty: 879
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wawa
|
Wysłany: Sob 14:06, 12 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Panda993 napisał: |
Skoro można upilnować psy/suki hodowlane, to niby dlaczego nie można tego samego zrobić ze schroniskowymi psiakami? |
Statystyczny stosunek ilości psów na człowieka w hodowlach jest pewnie rzędu 3:1 i odpowienia ilość pomieszczeń/terenu, by zwierzęta izolować, a i tak ostatnio miałam w hotelu hodowlanego samca, który z poprzednią suką właścicieli funkcjonował separowany, a przy nowej dostał kota - nie spał, nie jadł i wył 24 h / dobę, mimo że jest bardzo duży dom i ogród więc dzieliła ich spora przestrzeń.
Przykładowo, w bardzo przyzwoitym jeśli chodzi o warunki schronisku w Celestynowie jest: ok 1000 zwierząt na 12 pracowników w tym biurowi więc stosunek 100:1. Do tego dochodzi problem ilości kojców.
Panda993 napisał: |
A co ze schroniskowymi szczeniakami? - czy one też powinny być kastrowane/sterylizowane przed adopcją? [...] czy w umowie jest jakiś warunek i właściciel jest zobowiązany do kastracji/sterylizacji? |
Tak w umowach są takie zapisy i tak dobre schroniska starają się to egzekwować.
Panda993 napisał: |
A jeśli już kastrować/sterylizować, to może jednak dać szansę psiakowi na normalny, pełny rozwój płciowy, fizyczny i psychiczny? |
Suka ma pierwszą cieczkę zanim osiągnie pełny rozwój. Dopuszczenie do szczeniąt przy pierwszej cieczce moim zdaniem jest dla suki bardziej obciążające niż kastracja.
W ŻADNYM schronisku w Polsce nie możliwości izolowania wszystkich suk od psów. A trzeba by dodać, że jeśli w pobliżu jest grzejąca się suka, to zaprzyjaźnione ze sobą samce potrafią sobie skoczyć do gardeł więc na 6 miesięcy w roku (bo suki nie dostają cieczki na trzy cztery) trzeba by mieć dla każdego psa osobny boks. A schroniskowe życie to nie idywidualne pokoiki:
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Panda993
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob 19:04, 12 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Marie, ale mi chodziło o to czy warunkiem adopcji musi być koniecznie wykastrowanie psa młodzika jeszcze w schronisku? Dlaczego nie można wydać go bez kastracji?... to właśnie taki adoptujący powinien być na tyle odpowiedzialny, żeby swojego psa upilnować. To właśnie o taką odpowiedzialność i edukację mi chodziło - żeby człowiek znał swojego psa, jego reakcje na pewne zdarzenia i umiał im zapobiec. Jeśli tego nie wie to albo powinien zrezygnować ze zwierzaka albo powinien się tego nauczyć i tu rola (być może) osób wydających psa do adopcji - jak sprawdza się ludzi chętnych na adopcję? Na czym polega wizyta przed i po adopcyjna? Czy tylko na sprawdzeniu warunków w jakich pies będzie mieszkał czy na poznaniu ludzi i ich wiedzy kynologicznej również? Ja wierzę, że są schroniska i fundacje, które wydając psa sprawdzają potencjalnych chętnych pod każdym kątem ale niestety są też takie, które cieszą się, że wydały (czyt. pozbyły się) zwierzaka, a że był wykastrowany/wysterylizowana to mają czyste sumienie (teoretycznie warunki adopcji spełnili). A potem takie bidy znowu są "gubione" w dziwnych okolicznościach albo jak to było ostatnio na ASTach, wywiezione do lasu i zostawione przy drzewie...
Hodowcy znają swoje psy, posiadają wiedzę kynologiczną i w większości wypadków wiedzą jak sobie radzić z psami i sukami w jednym "stadzie" albo wiedzą u kogo szukać pomocy. Zwykły człowiek ma zazwyczaj JEDNEGO psa/sukę i powinien wiedzieć jak go upilnować albo powinien się tego nauczyć. Raczej nie spotka się z problem, o którym piszesz... a jeśli ma "pachnącą" sąsiadkę za ścianą... no cóż... to już inna sprawa...
Nie sądzę, aby schroniska "z urzędu" kastrowały/sterylizowały każde zwierzę, które tam trafi (choćby ze względów finansowych)... ale jak już któreś z niego wychodzi, to czy koniecznie, bez względu na wiek musi być wykastrowane/wysterylizowane? Chodziło mi o odpowiedzialność człowieka-właściciela psa, a nie człowieka-pracownika/właściciela schroniska. Jakie są schroniska i jacy ludzie tam pracują... Na szczęście są tacy jak np. ze schroniska, w którym była Azja (i chwała Im za to, oby więcej takich Ludzi) ale i... no cóż, czasem można zobaczyć w programach interwencyjnych a o części przeczytałam na stronie Biura Ochrony Zwierząt.... niektórym niestety nie zależy na dobru zwierzaka tylko jak łatwo kosztem zwierzaka wyciągnąć pieniądze dla siebie... Szkoda gadać.
Jestem w stanie zrozumieć kastrowanie/sterylizowanie jeśli zwierzak jest dorosły i mieszka w schronisku... trudniej mi zrozumieć jeśli psiak jest młody i "wychodzi" do domu... nie lepiej zostawić te pieniądze na jakiegoś innego, schroniskowego, takiego, który nie ma lub ma mniejsze szanse na adopcję?...
p.s. pisząc poprzednio "schroniskowy pies" miałam na myśli "schroniskowego wydanego do adopcji" lub "planowanego do adopcji"- może tu się nie zrozumiałyśmy
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Panda993 dnia Sob 19:09, 12 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
jovi
Hodowla BIAŁA PASJA (FCI)
Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 2176
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: kuj-pomorskie
|
Wysłany: Sob 19:21, 12 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Panda993 napisał: |
... czy warunkiem adopcji musi być koniecznie wykastrowanie psa młodzika jeszcze w schronisku? Dlaczego nie można wydać go bez kastracji?... |
Tak, powinno się wydawać TYLKO wykastrowane i psy i suki !!! A dlaczego ? bo NIESTETY Polacy są niesamowicie nieodpowiedzialni w tej kwestii . Znam z opowieści np. hodowców jakie miewają przejścia z nabywcami swoich szczeniąt, a przecież zakup psa rasowego to już niemały wydatek, zaplanowane , przemyślane itp, a i tak ludziom i ich obiecankom wierzyć NIE MOŻNA nawet gdy podpisują dowolnie żądane przez nas papiery ! Niestety , ludzie są tylko ludźmi .
Ty na problem patrzysz ze swojej perspektywy świadomego i odpowiedzialnego posiadacza psa, ale większość taka NIE JEST i dlatego jak się da to pewne decyzje trzeba podejmować za ludzi !
Edukacja jak proponujesz jak najbardziej TAK, ale doraźne środki zaradcze równolegle. Wychowanie świadomego społeczeństwa trwa dziesiątki lat.
Uważam, że w tym wypadku wczesna kastracja to mniejsze zło. U nas nadal podejście do kastracji, zwłaszcza samców wzbudza CHORE emocje !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marie
ADMINISTRATOR
Dołączył: 30 Lis 2006
Posty: 879
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wawa
|
Wysłany: Sob 19:50, 12 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Panda, ja mam niestety bardzo złe doświadczenia adopcyjne. Przykład: szczenię w typie doga - super ludzie, naprawdę bez zarzutu. Pokazujący znajomość rasy etc. Rodzice biorący odpowiedzialność, mimo, że córka pełnoletnia, ale wiadomo, studia, co po studiach. Super. Dzidka nie miała roku, jak jeden z wolontariuszy spotyka Państwa z małym puchatym szczeniaczkiem... "Bo jedna z osób w rodzinie dostała makabrycznej alergii na ślinę" (naszym zdaniem tę na suficie i wszystkich meblach, co przy dogowatych normalne) i "jest u rodziny, ma cudowny dom..." Po dziś dzień nie udało się zdobyć adresu i nie wiadomo gdzie suka przebywa.
I tu pojawia się temat, który jest powodem, że nikt przy zdrowych zmysłach nie wydaje do adopcji niekastrowanych psów w typie konkretnej rasy - pseudohodowcy.
Co gorsze kastracja w zamłodym wieku, czy życie w fabryce szczeniąt? To retoryczne pytanie.
Ja naprawdę jestem ufna. Ale po entej historii pt.
- ma problemy behawioralne
- nieszkodzi poradzimy sobie
- jest chory wymaga leczenia / diety etc
- nie szkodzi poradzimy sobie
- jest kastrowany/a
- to do widzenia
wiem, że jest to właściwie jedyny sposób zabezpieczenia psa przed losem często znacznie gorszym niż schronisko.
Na koniec także jedna z historii: "Jak się ma XXX"? "Doskonale, pan doktor mówi, że świetnie zniosła poród" "Jaki @#$%& poród?! Przecież suka ma 11 lat!" "No i co z tego? Ona na nas warczała, a ciąża przecież łagodzi charakter suki, to mieliśmy ją zamiast tego uśpić?"... To tyle jeśli chodzi o odpowiedzialność przeciętnego właściciela psa. Sprawdzonego, nie tylko pod kątem wielkości mieszkania etc.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez marie dnia Sob 19:52, 12 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dorin
Dołączył: 06 Maj 2012
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wojkowice
|
Wysłany: Sob 22:48, 12 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Panda993 napisał: |
Nie sądzę, aby schroniska "z urzędu" kastrowały/sterylizowały każde zwierzę, które tam trafi (choćby ze względów finansowych)... |
Oczywiście że wszystkie psy są kastrowane właśnie w schronisku "z urzędu"! No bo jak inaczej sobie to wyobrażasz? "Hulaj dusza - rozmnażajcie się dalej"? Psy i suki są razem w boksach, w innym przypadku dochodziłoby do ciągłych pokryć i ciąż. Dlatego też od zawsze wszystkie psy, które trafiły do schroniska i nie zostały odebrane przez właściciela są poddawane kastracji.
Natomiast ze względu na nową ustawę o ochronie zwierząt, w której na gminy został narzucony obowiązek wprowadzenia programu ograniczenia bezdomności zwierząt w naszym schronisku przy adopcji wydawane są też darmowe bony na obowiązkową sterylizację suczek.
Panda993 napisał: |
Kastracja/sterylizacja na pewno jest jakimś rozwiązaniem ale... trzeba przede wszystkim edukować i zmieniać mentalność ludzi... |
Edukacja oczywiście jak najbardziej! W końcu bez edukacji nasze działania są zaledwie kroplą w morzu wody - uratujemy jednego, przyjdzie następny.
Ale niestety... to są lata świetlne. Tępota ludzka nie zna granic, czasem ręce opadają na tych ludzi...
Panda993 napisał: |
Na czym polega wizyta przed i po adopcyjna? Czy tylko na sprawdzeniu warunków w jakich pies będzie mieszkał czy na poznaniu ludzi i ich wiedzy kynologicznej również? |
Wizyta przedadopcyjna polega nie również, ale PRZEDE WSZYSTKIM na jakimś poznaniu ludzi, zorientowaniu się jaką mają wiedzę, czy są odpowiedzialni itd. Czasem te rozmowy wyglądają wręcz jak antyreklama - mówi się wszystko co najgorsze o psie, żeby zobaczyć czy się ludzie nie zniechęcą i żeby wiedzieli na co się decydują. Oczywiście wiadomo że w krótkim czasie nie pozna się nikogo na wylot...
Czasem też są osoby, które mają dobre intencje, ale nie wszystko wiedzą - wtedy staramy się im wytłumaczyć co trzeba. Zresztą zazwyczaj mamy kontakt z osobami, które adoptowały psa za naszym pośrednictwem i w razie jakichkolwiek problemów staramy się pomóc.
jovi napisał: |
NIESTETY Polacy są niesamowicie nieodpowiedzialni w tej kwestii . Znam z opowieści np. hodowców jakie miewają przejścia z nabywcami swoich szczeniąt, a przecież zakup psa rasowego to już niemały wydatek, zaplanowane , przemyślane itp, a i tak ludziom i ich obiecankom wierzyć NIE MOŻNA nawet gdy podpisują dowolnie żądane przez nas papiery ! Niestety , ludzie są tylko ludźmi . |
Dokładnie tak...
Niestety, ale widziałam zbyt dużo psów wracających z adopcji, zbyt dużo całych miotów oddawanych w wieku 4 tygodni (z czego oczywiście większość umiera, bo nie ma szans przeżyć w takich warunkach), ba, zbyt dużo całych miotów oddawanych razem z suką (a to jakaś nowa moda chyba ostatnio ) i zbyt dużo psów, które w schroniskach umierają, żeby bezgranicznie ufać w "odpowiedzialność" ludzi, którzy się decydują na psa... Ostatnio po roku od adopcji (schroniskowej) wróciła z miotem szczeniaków sunia tak zaniedbana, że na początku jej nie poznaliśmy, wyglądała gorzej niż za czasów schroniska
Dlatego wg mnie - artykuł jest jak najbardziej warty przemyślenia, ale dla osób, które mają swojego jednego psa, pilnują go i zastanawiają się nad kastracją/sterylizacją, bo słyszeli, że tak zdrowo. A schroniska to jest zupełnie inna rzeczywistość... Jeśli są jakieś wątpliwości czy nie lepiej zostawiać i nie kastrować tych bezdomnych biedaków - zapraszamy...
(oczywiście to co napisałam powyżej jest pisane z perspektywy naszego stowarzyszenia Nadzieja Na Dom - wiadomo, że bywa różnie...)
A co do samego Rogera - zainteresowanie jest nim OGROMNE, praktycznie codziennie ktoś dzwoni. Ale druga strona medalu - niestety w parze z ilością nie idzie jakość. Ludzie dzwonią, a potem się nie odzywają. Zazwyczaj chcieliby aby odbyło się to na zasadzie "dzień dobry, chcę tego psa - kiedy mogę przyjechać?" przykro mi, nie ma takiej opcji! Dzisiaj dzwoniła Pani, która chciała go JUŻ, dzisiaj, teraz! Tylko bardzo kombinowała jak to zrobić, żeby nic nie płacić i żeby nie było wizyty i mogła wziąć psa bez sprawdzenia... Ah, no i oczywiście nie obyłoby się też bez chętnego na psa do kojca
Jak na razie jest wstępnie fajna rodzina, ale nie chce nic zapeszać, zobaczymy czy się odezwą i co będzie jak się spotkamy na żywo
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dorin dnia Nie 7:14, 13 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
jovi
Hodowla BIAŁA PASJA (FCI)
Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 2176
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: kuj-pomorskie
|
Wysłany: Sob 22:53, 12 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Odzywaj się tu częściej Dorin !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vpassione
Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 8:21, 13 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
Marie, ale mi chodziło o to czy warunkiem adopcji musi być koniecznie wykastrowanie psa młodzika jeszcze w schronisku? Dlaczego nie można wydać go bez kastracji? |
A naprawdę tak naiwnie wierzysz w ludzi? Jaką masz gwarancje, że osoba której psa wydasz, faktycznie go wykastruje? Weź pod uwagę, że dla kogoś, kto widzi w schroniskowcu cień psa rasowego, nie będzie wątpliwości, że musi Ci powiedzieć co chcesz usłyszeć, a potem rozmnożyć. Uwierz, że w takim wypadku nawet 50 wizyt przedadopcyjnych może niczego nie zdradzać. Natomiast dla zwykłych zjadaczy chleba, kastracja to ok 120zł w kieszeni, przy suce 250, więc sobie "oszczędzą", a potem niekoniecznie okazuje się, że potrafią upilnować, bo chociażby nie doceniają zdolności psa kiedy w okolicy pachnie suczka, czy suki w najbardziej kulminacyjnym momencie cieczki.
Dopóki bezdomność zwierzaków się nie zmniejszy to ta kastracja jest bardzo optymalnym wyjściem, by jakkolwiek ograniczać przyrost schroniskowych bid.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marie
ADMINISTRATOR
Dołączył: 30 Lis 2006
Posty: 879
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wawa
|
Wysłany: Nie 10:30, 13 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Panda993 napisał: |
Marie, [...]
Nie sądzę, aby schroniska "z urzędu" kastrowały/sterylizowały każde zwierzę, które tam trafi (choćby ze względów finansowych) |
Panda, Dorin powyżej odpisała Ci porządnie na kilka punktów. Ja się odniosę tylko do jednego.
Schroniska, które nie kastrują, gdzie suki zaciążają zaliczane są do patologii i wytykane palcami, i jeśli znajdzie się grupa mądrych ludzi to w ten czy inny sposób ta sytuacja jest zmieniana - od zmian w zarządzie, do likwidacji w najgorszych przypadkach.
Dobre schroniska kastrują masowo. Jest to możliwe, ponieważ "względy finansowe" wyglądają tam trochę inaczej. Są weterynarze na wolontariacie, w niektórych typu warszawski Paluch są zatrudnieni na kawałku etatu. A koszt fizyczny takiego zabiegu to nici, środki do sedacji i odkażania i sterylizacja instrumentów. To się liczy w złotówkach, a nie ich dziesiątkach, a tym bardziej setkach.
Płacąc wetrynarzowi w gabinecie paręset złotych za zabieg płacisz mu za jego wiedzę i umiejętności. To jest koszt wysoce specjalistycznej usługi, w którą wliczany jest także jego czas, czynsz za gabinet etc.
Podobnie rzecz się ma ze szczepieniami. Zdarza się w "sezonie pudełkowym", że trafia do jednego schronu np. 5 podrzuconych miotów, średnio po 4 maluchy w każdym. Całe to towarzystwo trzeba natychmiast odrobaczać, zazwyczaj po 2 -3 razy a jedna tabletka aniprazolu u weta to ~ 8 pln i szczepić na wirusówki, ceny w gabinetach to 40-70 pln zależnie od preparatu. Starsze (4 mce+) jeszcze od razu wścieklizna 15 pln, czyli 100 za szczeniaka... I jest to możliwe dzięki temu, że Rabisin R w hurcie kosztuje poniżej 5 pln...
Panda, ja widzę, że Ty się przejmujesz i mam nadzieję, że nie odbierasz moich postów jako ataku. Jeśli Ci zależy i chcesz wiedzieć jak można / należy pomagać, to pojedź, pogadaj z wolontariuszami z Twojego lokalnego schroniska. Albo przynajmniej wejdź na fora "zaangażowane" i poczytaj. Ja siedzę trochę tylko w tym temacie, ale od ponad 10 lat, a nadal nie ogarniam rzeczywistej skali problemu i nadal głupota i okrucieństwo ludzkie potrafią mnie zaskoczyć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarna
ADMINISTRATOR
Dołączył: 06 Lis 2006
Posty: 3918
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świętokrzyskie
|
Wysłany: Nie 15:14, 13 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
marie napisał: |
A koszt fizyczny takiego zabiegu to nici, środki do sedacji i odkażania i sterylizacja instrumentów. To się liczy w złotówkach, a nie ich dziesiątkach, a tym bardziej setkach.
Płacąc wetrynarzowi w gabinecie paręset złotych za zabieg płacisz mu za jego wiedzę i umiejętności. To jest koszt wysoce specjalistycznej usługi, w którą wliczany jest także jego czas, czynsz za gabinet etc.
Podobnie rzecz się ma ze szczepieniami. Zdarza się w "sezonie pudełkowym", że trafia do jednego schronu np. 5 podrzuconych miotów, średnio po 4 maluchy w każdym. Całe to towarzystwo trzeba natychmiast odrobaczać, zazwyczaj po 2 -3 razy a jedna tabletka aniprazolu u weta to ~ 8 pln i szczepić na wirusówki, ceny w gabinetach to 40-70 pln zależnie od preparatu. Starsze (4 mce+) jeszcze od razu wścieklizna 15 pln, czyli 100 za szczeniaka... I jest to możliwe dzięki temu, że Rabisin R w hurcie kosztuje poniżej 5 pln...
|
Dla "potwierdzenia" słów marie: za kastrację kotki przez znajomego lekarza, zapłaciłam jedynie za materiały - 25 zł. U innego lekarza kilka lat wstecz za szczepienie trzech bezdomnych kociąt na "wirusówki" zapłaciłam "po kosztach" 30 zł zamiast 180 (realny koszt szczepionki to 10 zł, nie 60).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Panda993
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Nie 18:19, 13 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Pytałam, to mam
Nie, Marie, nie czuję się atakowana Nie mam doświadczeń ani jako Hodowca ani jako Pracownik/Wolontariusz. Jestem tylko zwykłym szczęśliwym psim Właścicielem-Przyjacielem-Przewodnikiem, który czyta, pyta i interesuje się... I jak to zwykle bywa wyobrażenia, logika, sumienie, prawo itp. mijają się ze smutną rzeczywistością
Dziękuję wszystkim za wyjaśnienia.
Gdyby ten pies trafił w moje ręce, na pewno upilnowałabym go (tak jak poprzednie moje psy) i na pewno miałby u mnie dożywocie... u mnie każdy zwierzak ma dożywocie... no oprócz gołębi, które odzyskały wolność gdy tylko się usamodzielniły i oprócz koteczka, którego mimo alergii przygarnęłam z działek i któremu z powodu tej alergii znalazłam szczęśliwy domek... Ale nie zdziwiłabym się gdybyś mi nie zaufała...
Gdyby nie ograniczenia czasowe (praca ) i odległość (drugi koniec miasta) to już dawno byłabym w schronisku jako wolontariusz... na dodatek czeka na mnie w domu mój stęskniony futrzak więc staram się pomagać, ale szukam innych sposobów niż osobiste bywanie w schronisku...
A co do Wetów - nasz "osobisty" też leczy schroniskowe i fundacyjne zwierzaki po kosztach (czasem za friko). A na leczenie adoptowanych zwierzaków Właściciele mają zniżkę...
Szczerze mówiąc zastanawiałam się nad wzięciem Rogera na DT tylko... podstawowy warunek - czy dogadają się z moim 2latkiem? W czasie Świąt przez kilka dni miałam na DT sunię 7,5 letnią - dogadali się rewelacyjnie! Aż żal było mi ją oddawać... Ale 2 młode samce... hm, różnie może być... a wożenie psa z Sosnowca do Krakowa na "testy" chyba mija się z celem.... tym bardziej, że jest spore nim zainteresowanie i ma szanse na domek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ANIA
Dołączył: 21 Lis 2006
Posty: 525
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Brodnica
|
Wysłany: Pon 9:01, 14 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Trzymam kciuki za białaska!!
Dziewczyny dobrze piszą, ja nie wierze ludziom - nasz schron wydaje niekastrowane tylko szczeniaki i umawiamy się z ludzmi potem na zabieg, który opłaca schron. Ludzie pięknie obiecują, ale potem gdy muszą wydać 200-300zł za zabieg, to nagle zaczyna się odwlekanie, które potem różnie się kończy.
Sterylizacja wszystkich psów daje efekty po kilku latach, na naszym terenie widac zmniejszenie ilości szczeniąt.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marie
ADMINISTRATOR
Dołączył: 30 Lis 2006
Posty: 879
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wawa
|
Wysłany: Pon 10:48, 14 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Zazdroszczę Ci! W Wawie i okolicach taki postęp jest niedozauważenia Robisz, bo wiesz, że tak trzeba i nie możesz liczyć, że zobaczysz rezultaty. Ale usłyszeć, że gdzieś już jest mniej, że coś się rusza, to bardzo ważne!
Ja ze swojej strony mogę powiedzieć, że nowa ustawa też coś ruszyła - to mały kamyk, ale na mojej ulicy łańcuchy zniknęły w czasie tygodnia! Tak, tak Marta - biały, wyjący potępieniec spod uschniętego drzewa łazi luzem po podwórzu, a jego buda stoi w drzwiach do stodoły, a nie na patelni! A dwa ponowate kudłacze mają wybieg w zacienionej części ogrodu zamiast sznurków uwiązanych do płotu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarna
ADMINISTRATOR
Dołączył: 06 Lis 2006
Posty: 3918
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świętokrzyskie
|
Wysłany: Pon 11:58, 14 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
marie napisał: |
Tak, tak Marta - biały, wyjący potępieniec spod uschniętego drzewa łazi luzem po podwórzu, a jego buda stoi w drzwiach do stodoły, a nie na patelni! A dwa ponowate kudłacze mają wybieg w zacienionej części ogrodu zamiast sznurków uwiązanych do płotu |
Auauauuuu! Zawyłam z radości
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dorin
Dołączył: 06 Maj 2012
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wojkowice
|
Wysłany: Czw 18:16, 24 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Trochę newsów o Rogerze
Była na niego chętna rodzina, ale okazało się, że Roger ma dość poważny problem z lękiem separacyjnym, a że to miałby być ich pierwszy pies, zrezygnowali obawiając się, że nie dadzą sobie rady.
Ale bardzo szybko pojawili się następni chętni. Pani z Katowic, ma sklep zoologiczny, na początku maja odeszła jej bernardynka (też adoptowana ze schroniska). Rogera wypatrzyła na stronie i zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. Niszczenie też jej nie odstraszyło, jest przygotowana na pracę z psem. Po wizycie przedadopcyjnej i przede wszystkim pierwszym zapoznaniu z psem nie było żadnych wątpliwości - Pani jest wielka psiara, zatroszczy się dobrze o psa no i po spotkaniu na żywo od razu było widać, że "zaiskrzyło" obustronnie Roger tez od razu ich polubił, był wesoły, bawił się piłeczką i wykonywał komendy - siad, leżeć, podaj łapkę.
Wczoraj opuścił schronisko i odjechał do nowego domu Zostawiłam im od razu nr do trenerki żeby od razu dzwonili jakby się coś działo.
Powodzenia Roger!
Dziękuję Wam wszystkim, a szczególnie Pani Eli za zaangażowanie w sprawę Rogera i odnalezienie właścicielki - dzięki temu mogliśmy znaleźć psu dom zanim opuścił kwarantannę
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dorin dnia Czw 18:18, 24 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Panda993
Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Czw 19:04, 24 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Jupiii!!!!
Fajnie, że dwa (już nie) smutne serca się spotkały i nawzajem zapełnią sobie sobą pustkę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|