![Forum BIAŁY OWCZAREK Strona Główna](http://images45.fotosik.pl/1876/0c84a1eb28a1e487.jpg) |
BIAŁY OWCZAREK Forum Białego Owczarka Szwajcarskiego. Zapraszamy!
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
czarna
ADMINISTRATOR
Dołączył: 06 Lis 2006
Posty: 3918
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świętokrzyskie
|
Wysłany: Wto 14:16, 28 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Klatka (w tym przypadku) jest więzieniem tylko z ludzkiego punktu widzenia. Nie można jej porównywać z klatką schroniskową czy jakąś inną. Klatka kennelowa, o której pisze Zora, przy odpowiednim przyzwyczajeniu psa do niej, pomoże psiakowi bezpiecznie, bezstresowo spędzić czas gdy jesteście w pracy, na zakupach, imprezie itp. Dla psa klatka jest azylem, taką "norą", w której psiak czuje się bezpieczny. Klatka ogranicza psu przestrzeń, a co za tym idzie - ilość bodźców, które na psa działają. Dzięki klatce pies nie niszczy nie dla tego, ze jest w niej zamknięty i nie może się z niej wydostac. Ale dlatego, że dzięki zredukowanej liczbie bodźców pies nawet nie wpada na głupie pomysły.
Już gdzieś o tym pisałam, ale jako że - tak jak pisała Inka - nasza cierpliwość jest nieskończona , napiszę jeszcze raz... Trzy lata temu prowadziłam hotel dla psów razem z forumową marie oraz Agnieszką Nojszewską - znaną w Polsce behawiorystką. Dzięki temu hotel poza zwykłą swą działalnością użyczał swej gościnności psiakom z problemami. I tak, pewnego wieczoru zadzwoniła do Agnieszki zrozpaczona pani. Pani kilka miesięcy wcześniej przygarnęła (bodajże z ulicy) psa, coś pomiędzy Howavartem a Nowofunlandem. Psiak był młodziutki, coś koło roku, na imię miał Jazz. Rozpacz pani była efektem pożartych drzwi wejściowych, które pies był łaskaw unicestwić w ciągu jednego wieczora, gdy pani z mężem poszli do znajomych. Pani w rozpaczy, pan ogarnięty szałem kazał się psa pozbyć. Psiak miał przyjechać do nas "na obserwację". Do mojego pokoju zawitała... klatka Razem z Brego czekaliśmy na nowego, tymczasowego współlokatora...
Żeby nie napisać powieści... obserwacja i wywiad z właścicielką jednoznacznie wykazały, ze pies cierpi na lęk izolacyjny. Psiak tak stresował się rozstaniem z właścicielami, ze ów stres rozładowywał wynajdując sobie rozmaite zajęcia, których efekt finalny raczej nie pokrywał się z zadowoleniem właścicieli (zdemolowane drzwi były tylko wisienką na czubku tortu...). Dodatkowo sąsiedzi skarżyli się, że pod nieobecność właścicieli pies wyje.
Jazz zamieszkał w klatce wstawionej do mojego pokoju. Oczywiście był przyzwyczajany do niej stopniowo, a ponieważ zapałaliśmy do siebie odwzajemnionym, wielkim uczuciem to ja starałam się go przekonać, ze klatka jest fajna. Bo Jazz początkowo oczywiście chciał być tylko ze mną i gdy miał ku temu sposobność, nie odstępował mnie na krok. Stopniowo przyzwyczajał się do swej klatki, gdzie włożone miał swoje legowisko, Konga napakowanego wonnymi smakolami, w niej miał miskę z wodą i w niej dostawał jedzenie. Klatka normalnie była otwarta, Jazz wchodził i wychodził z niej kiedy chciał i po kilku dniach, zamknięcie go w niej nie stanowiło problemu. Jazz, który wcześniej w ogóle się w niej nie kładł, bo wiecznie był spięty, zaczął w niej odpoczywać, w nocy sypiać. Wchodził do niej sam, a kiedy nam zależało by do niej wszedł, wystarczył gest i Jazz był "u siebie" Gdy był poza klatką, wciąż był przy mnie, ale nie bylo już problemu, by go w klatce zamknąć i odejść. I o to chodziło! Nasz cel został osiągnięty Jazz tak polubił klatkę, ze ta pojechała z nim do domu, na czas, zanim jego pani znalazła i kupiła tak samo dużą.
Jazz to był "skrajny" przypadek. Pies po przejściach, bał się samotności i absolutnie nie twierdzę, ze będziecie mieć takie same problemy ze swoim psem. Chciałam tylko pokazać, jakie poczucie bezpieczeństwa daje klatka - i psu i Wam. Jeśli Jazz był w stanie się w klatce wyluzować, to prawidłowy psychicznie pies - tym bardziej To tylko tak strasznie brzmi - klatka... Może jakby się nazywało "domek kennelowy" albo jakoś inaczej, ludzie mieliby mniejsze opory w stosunku do tego, naprawdę fajnego, a prostego "wynalazku" Bo pod nieobecność właściciela pies w klatce głównie... ŚPI! A sen jest psu bardzo potrzebny. Wystarczy, ze przed wyjściem z domu psa pożądnie zmęczycie, a pies najprawdopodobniej prześpi w klatce większość czasu, który spędzicie w pracy. Do tego jeśli zaopatrzycie psiaka w Konga lub inną zabawkę typu Kong, którą napakujecie jakimś pasztetem, serkiem topionym, coś co trzeba będzie z tej zabawki wylizać (a nie jest to proste i zajmuje sporo czasu, w trakcie którego pies musi się nakombinować jak smakołyk wydostać), to czas spędzony w klatce będzie dla psiaka po prostu odpoczynkiem połączonym z fajną zabawą...
Wybaczcie ten przydługi wywód o klatce, miało byc krótko, a wyszło jak zwykle
Wypowiedź Zory na temat "przystosowania" domu w oczekiwaniu na przybycie szczeniaka uzupełnię jeszcze o kwiaty. Sprawdźcie co macie w doniczkach, czy przypadkiem nie są to kwiaty trujące. Jeśli takie macie, postawcie je poza zasięgiem psiaka. Niektóre psiaki to naprawdę zagorzali ogrodnicy - degustatorzy "Uprawa" przez nie roślin trujących może zakończyć się bardzo kiepsko...
EDIT: Dodam jeszcze (w temacie Jazz'a), że z relacji sąsiadów właścicieli Jazz'a wynika, ze przestał on wyć pod nieobecność swoich człowieków (bo zapewne smacznie spał w swej klatce )
EDIT 2: Co ważne, a zapomniałam o tym wspomnieć - oczywiście nie każdy pies dobrze reaguje na klatkę i niektóre, mimo usilnych starań, nie dają się do niej przekonać. Ale to rzadkie przypadki, raczej wyjątki od reguły
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez czarna dnia Wto 14:29, 28 Sie 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subRed/images/spacer.gif) |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Emka
Gość
|
Wysłany: Pią 17:00, 28 Lip 2017 Temat postu: |
|
|
Witam. Widziałam ogłoszenie o szczeniętach owczarka szwajcarskiego do przygarnięcia. Akurat myślę nad przygarnięciem psa. Nie pracuję (i tak się utrzyma przez najbliższe 3 może 4 lata). Mam obecnie 6 letniego syna, ogarnięty chłopak, potrafi się zająć psem (przetestowałam go już- zajmujemy się psem rodziny, gdy wyjeżdżają). Mój mąż pracuje 12 godzin dziennie, co drugi dzień. Czyli raz cały dzień wolne, raz cały dzień w pracy. Chwilowo mieszkamy w bloku, ale kupiliśmy domek, do którego przeprowadzamy się za około 2 tygodnie. Jesteśmy raczej aktywną rodziną (bo czy da się inaczej mając dziecko, tudzież gremlina?). Jedyny problem (z perspektywy posiadania psa) to fakt, iż jestem obecnie w ciąży. Odpukać, zdrowa jestem jak koń (ten typ- taka baba co do garów i rodzenia dzieci ) Czy ciąża może mi przeszkodzić w wychowywaniu pieska? Różnie jest, czasem mogę się gorzej poczuć, wiadomo. Czy nic się nie stanie, jeśli piesek zamiast długiego spaceru dostanie solidną dawkę zabawy w ogrodzie? Mam na myśli tylko w sytuacji, gdy będę się czuć okropnie (co jak dotąd nie miało miejsca, ani w tej ani w poprzedniej ciąży). Czy psinka nie poczuje się odrzucona, jeśli po porodzie będę mogła poświęcić jej nieco mniej czasu? Będzie wtedy mieć 7 miesięcy, gdy gremlin nr 2 przyjdzie na świat. Pies ma należeć do mojego syna, żeby młody miał towarzysza doli i niedoli, ale oczywiście to na mnie, jako na rodzicu, spoczywa opieka nad psem. Dziecko może co najwyżej się z pieskiem pobawić, dać jeść, wyprowadzić na spacer (chętnie przygarnę porady jak nauczyć psa wychodzenia na smyczy, żeby nie ciągnął. To jednak spory psiak będzie). Czytałam, że owczarki szwajcarskie są inteligentne i absolutnie nie można ich chować "twardą ręką", krzyczeć itd. Że trzeba chwalić za dobre zachowania, a na złe mówić stanowczo "nie". Czy tak jest w rzeczywistości? Bo przyznam szczerze, że inaczej nie umiem. Wiem, to nieładnie, ale... nieco porównuję wychowanie małego dziecka to prowadzenia psa, więc skoro wychowałam swojego potworka na ogarnięte i całkiem fajne dziecko, poradzę sobie z psem? Mam czas, mam miłość, mam chęci i ciut doświadczenia (posiadałam sznaucera średniego, dostałam go idąc do zerówki, więc tak jak teraz mój starszy poczwar). Pytanie podsumowujące: czy warto skorzystać z ogłoszenia i przygarnąć tego właśnie psa? Czy może poczekać rok? Z drugiej strony może się nie trafić ponownie taka okazja, a nie stać mnie, żeby jednorazowo wydać kilka tysięcy na kupno psa... Myśleliśmy nad schroniskiem, ale zrezygnowałam. Jestem wariatką w kwestii bezpieczeństwa dzieci i wolałabym od małego chować psa w środowisku, w którym będzie aż do śmierci, uniknąć jakichkolwiek traum, dobrać rasę do możliwości moich i rodziny. Proszę o poradę.
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subRed/images/spacer.gif) |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|