|
BIAŁY OWCZAREK Forum Białego Owczarka Szwajcarskiego. Zapraszamy!
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
michalina&Valar
Dołączył: 27 Lis 2007
Posty: 1093
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pruszków/Warszawa
|
Wysłany: Pią 20:00, 26 Mar 2010 Temat postu: Jak bronić siebie i psa? |
|
|
Wstrząsnęła mną dzisiejsza informacja o Huskym zaatakowanym przez Amastaffa w Wilanowie. Są to sytuacje, których ja osobiście obawiam się spacerując ze swoim psem.
Poniżej inf. w kurierze warszawskim sam początek inf. ...
[link widoczny dla zalogowanych]
A tu "biały" jeszcze szczeniak uczy się walczyć !
http://www.youtube.com/watch?v=88cxPmsx2Go&feature=related
A tu ten sam facet reklamuje żarcie dla psów w specyficzny sposób? Gdzie takich sieją !!!??
http://www.youtube.com/watch?v=-cdtxqqNuSY&feature=related
Michael Vick to sportowiec grający w ruggby, został skazany za organizowanie walk psów.
Jak walczyć z takimi głupimi ludźmi ?
Osobiście mam na ulicy faceta, który puszcza psa (ONka) bez smyczy a pies rzuca się na inne psy (a wielu właścicieli puszcza swoje psy na całodzienne włóczęgostwo, makabra). Mój to też nie aniołek, ale ja swojego wyprowadzam na smyczy. Przez tego psa już nie raz mój pies został zaatakowany przy samej furtce. Przez to mój pies go nienawidzi. A ja za nim wyjdę z furtki muszę się z przyczaiki wychylać... Najgorsze jest to, że właściciel tego ONka to bardzo miły człowiek, tylko sobie ubzdurał w głowie, że jego pies może chodzić luzem. No sytuacja patowa...
Ja np.: wiem, ze mój pies tez potrafi pokazać pazury i nie umie się poddać. Ja swojego psa odkąd mam widziałam tylko raz w geście uległości jak miał 5 miesięcy, uległ przed dwoma owczarkami biegającymi bez opieki. A tak nigdy nie widziałam już później, aby się poddał, nawet jako paro miesięczny pies przed starszym, kilkuletnim psem.
I teraz się zastawiam, czy taki pies jak w tym materiale informacyjnym stosuje i czyta mowę innych psów?
No i jak postąpić w takiej sytuacji?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez michalina&Valar dnia Pią 20:02, 26 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
liski_dwa@tlen.pl
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 818
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pią 20:39, 26 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Kiedyś obroniłam mojego nieżyjącego jamnika, wzięłam Go na ręce
do dziś mam bliznę na udzie .
Pies chciał sięgnąć chociaż Jego ogon, no i ??????
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ANIA
Dołączył: 21 Lis 2006
Posty: 525
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Brodnica
|
Wysłany: Sob 10:43, 27 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Zadzwonić do strazy miejskiej czy na policje- jak facet dostanie pare razy mandat to może się nauczy.
U nas ostatnio w mieście była akcja scigania super właścicieli, którzy tylko otwierają drzwi a pies ma się sam wybiegać...mandaty podziałały.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dariotka
Dołączył: 01 Paź 2008
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Śro 10:41, 27 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Ja noszę ze sobą specjalny gaz na psy. Kupiłam go po tym jak moja jako szczenię została 2 razy zaatakowana przez wolno biegającą bokserkę. Od tamtej pory szlak trafił socjalizację. Nie cierpi bokserów i amstaffów. Teraz jest agresywna, ze strachu.
Kilka razy użyłam tego gazu. Raz gdy ta sama bokserka ponownie rzuciła się na Cody. Prysłam, i momentalnie suka odskoczyła. Od tamtej pory właścicielka jak mnie widziała, szybciutko zapinała swojego psa.
Dwa razy też użyłam podczas gdy moja miała cieczkę. Psy biegały luzem, a do właścicieli moje prośby nie docierały że moja ma cieczkę i mają zapiąć swojego psa. Po użyciu gazu, odzyskali słuch a ja bezstresowe spacery.
Pod koniec mojej ciąży, pewna dziewczynka wychodziła z Cody, i wtedy gaz też jej dawałam. Awaryjnie, w razie konieczności rozdzielenia psów.
Polecam, bo pomaga!!!
Codziennie mam go przy sobie. A co będę się męczyć i szarpać w razie psiej awantury.
Trzeba uważać, bo podczas rozpylania my również go wdychamy. Drażni w nos i gardło. Nie rozpylać pod wiatr i w miarę możliwości odsunąć się z tego miejsca.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jovi
Hodowla BIAŁA PASJA (FCI)
Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 2176
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: kuj-pomorskie
|
Wysłany: Śro 13:04, 27 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Czyli Twoja gazowa metoda się sprawdziła, przykre tylko, że w ten sposób jedynie mogłaś wyegzekwować pilnowanie swoich psów przez ich właścicieli .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lilu_
Hodowla BIAŁA FURIA
Dołączył: 22 Wrz 2008
Posty: 1392
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 14:02, 27 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
W tą niedzielę Gattsu stoczył swój pierwszy, prawdziwy pojedynek, wyszedł z tego nie bez szwanku (niestety z mojej winy) więc parę sugestii ode mnie:
(Właściwie to "po pierwsze", kontrolujemy środowisko;) sama bójka też wyszła nieco z mojej winy, bo się zagadałam i nie zauważyłam kiedy labek się zbliżał, a dopadł Gattsa akurat w momencie, kiedy biały tarzał się w trawie, więc już na samym początku biały był w kiepskiej pozycji )
Po pierwsze dobrze mieć właściciela drugiego psa przy sobie, bo tak jak w przypadku małego psa, można go podnieść (jak napisała liski dwa) tak w przypadku dużego będziemy potrzebować pomocy. (więc wołamy właściciela/opiekuna:)
Metoda jest prosta (w teorii), w TYM SAMYM CZASIE łapiemy swoje psy za tylne łapy i odciągamy je od siebie.
...Dlaczego ta metoda nie jest prosta w praktyce (na podstawie naszego, niedzielnego starcia):
Gattsiu bił się z labradorem, który ma gładką sierść i bardzo się kotłował, dodatkowo, właścicielka miała na sobie rękawiczki, co spowodowało, że w czasie odciągania psów, labek 2x jej się wyślizgnął z rąk, a ponieważ ja trzymałam wtedy Gattsa za tylne nogi, łatwo mojego psa przewrócił i łatwiej też poranił.
***
Nie zawsze musi być tak tragicznie, w tym wypadku, nie doceniłam psychiki naszego przeciwnika, gdyż do tej pory spotykałam psy, na które wystarczyło krzyknąć, żeby oba psy zrezygnowały z mocniejszych działań. Tutaj mieliśmy do czynienia z jednym z tych psów, którego w czasie walki można by nawet okładać kijem, a i tak by tego nie zauważył... (a propos: bicie bijących się psów i tak nie przynosi zamierzonego efektu;)
***
Na zakończenie dodam, że taka walka zwykle wygląda dużo poważniej niż jest naprawdę, sekundy po rozdzieleniu i zapięciu psów (ba! zapięcie na komendzie SIAD), wracałyśmy z nimi na smyczy, psy szły obok siebie, w odległości ok metra, przez dobry kilometr, żaden nawet nie warknął - najnormalniejszy spacerek z pieskami na smyczy, tyle, że całymi we krwi...
Gattsiu oczywiście żyje i ma się dobrze;) Po kąpieli okazało się, że ma (tylko) ranę w dziąśle (stąd zapewne spora ilość krwi na obu psach) i niewielką szarpaną na szyi (dzięki Bogu za gęstą i grubą kryzę !!!). Jego przeciwnik ma punktową ranę od zęba na głowie... tak sobie jednak myślę... że tak, jak WIEM, że mój pies nawet kiedy się "bije" nie zrobi nikomu krzywdy, tak nie jestem przekonana czy obrażenia spowodowane przez labka były "przypadkowe" i czy gdyby Gattsiu miał krótszą sierść to czy nie skończyłoby się to znacznie gorzej.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lilu_ dnia Śro 14:10, 27 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
lilu_
Hodowla BIAŁA FURIA
Dołączył: 22 Wrz 2008
Posty: 1392
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 14:11, 27 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
a! metoda raczej się nie sprawdzi, jeśli właściciel nie panuje fizycznie nad psem (np. dziecko i kaukaz;)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
liski_dwa@tlen.pl
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 818
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 18:09, 27 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
nie wierze ,że labrador zaatakował ?
hm na moim osiedlu są same łagodne labradory i na wybiegu też tylko takie spotykam
za to ostatnio na wybiegu Szejka zaczepiał beagel no i mój Bond trochę mu nagadał
dobrze w pobliżu gryzących się psów mieć wodę ,od razu ochłoną
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lilu_
Hodowla BIAŁA FURIA
Dołączył: 22 Wrz 2008
Posty: 1392
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 20:37, 27 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
no tak... jestem ciekawa jak z woda z węża by podziałała))
"labrador zaatakował ?"
czy "zaatakował"... nie, po prostu obaj panowie mają dość silne charakterki i bardzo chciały sobie pewne rzeczy wyjaśnić a że argumenty miały mocne i żaden nie chciał ustąpić to, niestety, przeszły do bójki...
Zresztą zanim doszło do spięcia, dość łatwo się oboje kontrolowało, szkoda, że się zagapiłam (i Gattsiu też i ze strojenia min, doszło do "zęboczynów"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarna
ADMINISTRATOR
Dołączył: 06 Lis 2006
Posty: 3918
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świętokrzyskie
|
Wysłany: Czw 8:07, 28 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Brego - pacyfista również w swoim czteroletnim życiu nie uniknął bójek. Nie było ich wiele i zawsze kończyły się dobrze. Przynajmniej dla psów, podczas jednej bójki z własnej głupoty zarobiłam, oczywiście jak sądzę i pragnę w to wierzyc - niechcący, od własnego psa. Gdy Brego stanął oko w oko z labkiem w gotowości do wymiany argumentów, głupim odruchem złapałam labka za obrożę (obydwa psy były pod moją opieką) i w tym samym momencie Brego go zaatakował. Zyskałam tyle, że uświadczyłam bregusiowego kła u podstawy kciuka i to centralnie w staw. Powiem Wam, że większego bólu poza porodem i czołowym zderzeniem ze spłoszonym koniem (nie śmiejcie się ) nie doświadczyłam... I mimo, że doskonale wiedziałam, że psów konfrontujących ze sobą NIE WOLNO łapac za obrożę, zadziałał odruch.
Innym razem Brego został zaatakowany przez bullterriera. Ten wgryzł się w jego szyję a ja z przerażeniem w oczach stwierdziłam, że nie zamierza puścic. Brego nie wydawał żadnych dźwięków, krew się nie lała, więc uznałam, że mojego białasa uratowało futro. I rzeczywiście. Właścicielka bulla złapała swego psa za tylne łapy, podobnie postąpiłam z Brego i po pięciu minutach (!) bull odpuścił, a w paszczy pozostała mu tylko kupa bregusiowych kłaków.
We wszystkich innych przypadkach zadziałały moje wrzaski, zwłaszcza gdy Brego postanowił przyłożyc z jakiś powodów dużo mniejszemu od siebie psu i wkopał nieszczęśnika gdzieś pod siebie.
Brego, podobnie jak Gattsu raczej nie stara się zrobic przeciwnikowi krzywdy, raczej przypiera go do ziemi i mówi "ja tu rządzę". Większośc bójek miała charakter właśnie taki... ACH, TE CHŁOPAKI...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
aggie
Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 8:27, 28 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Jeśli chodzi o psy, które po zaciśnięciu szczęki dostają szczękościsku, to w ostateczności, kiedy sytuacja staje się naprawdę podbramkowa (np. groźba uduszenia drugiego psa), można psu zatkać nos. To go zmusza do zwolnienia uchwytu. Tylko to jest cholernie niebezpieczne. Więc od razu mówię - nie namawiam do robienia tego, przekazuje tylko info, że to zmusza psa do rozwarcia szczęk, bo nie może oddychać
A dowiedziałam się o tym oglądając jakiś program o psach hodowanych do walk. Facet uczył szczeniaki atakowania innych psów, i w pewnym momencie wziął do góry jednego, a tam cały łańcuszek się podnosił - jeden szczeniak uczepiony pierwszego, trzeci tego drugiego i tak dalej. Żeby je rozdzielić zatykał im nosy i momentalnie puszczały
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez aggie dnia Czw 8:30, 28 Paź 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dariotka
Dołączył: 01 Paź 2008
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Pią 18:07, 29 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
jovi napisał: |
Czyli Twoja gazowa metoda się sprawdziła, przykre tylko, że w ten sposób jedynie mogłaś wyegzekwować pilnowanie swoich psów przez ich właścicieli . |
Niestety musiałam kilka razy użyć gazu. Jak moja sunia była atakowana przez bokserkę. Niestety włascicielka wie że jej suka jest zaczepna ale nie zwraca na to uwagi. Żałuję że przy pierwszej bójce nie miałam gazu, może Cody nie byłaby teraz taka agresywna. Czy na smyczy, czy bez, potrafi zaatakować suki i psy.
Dwa razy też użyłam przy cieczce jak psy się "dobierały" do Cody.
Od miesiąca mieszkamy w domku i muszę przyznać, tutaj psy są spokojniejsze pomimo że mieszkają w budzie i to często na łańcuchu. W blokach więcej było zaczepnych psów.
Niestety, pomimo wielkich starań, codziennych jazd na wybieg, moja nie toleruje psów. Dlatego też awaryjnie nosze gaz. Nie ważne czy moja zaczepi czy nie, łatwiej będzie mi rozdzielić psy. Tym bardziej że zawsze pcham wózek i nie chce by córcia wystraszyła się walczących psów i krzyczących ich włascicieli.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
liski_dwa@tlen.pl
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 818
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sob 10:29, 30 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Męża siostra miała dwa piękne dobermany ( bracia -wzięła obydwóch jak usłyszała ,że maja być uśpione- dokładnie nie pamiętam ? ,ale były dwa :brązowy Atos, czarny Argos), każdy z nich z osobna cudne ,mądre , potulne psy. Gdy jeden był na dworze ,drugi musiał być w domu - każdy z nich chciał dominować ,żaden nie przepuścił ( właściciele nie mogli dojść do porozumienia którego oddać, gdyż czarny był Pana , brązowy Pani), a musiały przy wymianie terenu się czasami spotkać, no więc gryzły się niemiłosiernie i WTEDY WODA DZIAŁAŁA !! Od razu się rozchodziły, ale ślady spotkań ze sobą nosiły na uszach, pysku, głowie - no nie kochali się ci bracia ( już są za Tęczowym mostem; przy przeprowadzce do W-wy jeden został u sąsiadki na wsi i tam kurdeeee Pan cofający najechał na niego, z kolei Atos - brązowy dożył w stolicy sędziwego wieku 15 lat ) i to tyle o wodzie która rozdzielała dwóch braci.
Tyle się rozpisałam o nich - bo bardzo lubiłam te psy ( mądre , wierne psy, bałam się wtedy jak się gryzły.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aga & Marcin
Dołączył: 21 Paź 2010
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pią 22:01, 19 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
i tu właśnie jest przewaga niewątpliwa małych psów
jak byłam dzieckiem miałam kundelka, suczkę i miałam takie sposób w sytuacjach awaryjnych (zazwyczaj wielki pies biegł rozpędzony na nas)
brałam ją na ręce i odwracałam się plecami do tego psa, więc jak chciał się dobrać do perełki to musiał wyhamować i mnie okrążać a ja też krążyłam w kółko aż właściciel drugiego psa po niego nie przyszedł
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marie
ADMINISTRATOR
Dołączył: 30 Lis 2006
Posty: 879
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wawa
|
Wysłany: Śro 17:19, 23 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Temat dość stary, ale może komuś się przyda podpowiedź. Łapiąc walczące psy (jeśli są 2 osoby 2 na raz, jeśli jesteśmy sami to tylko "agresora"), nie łapiemy za tylne łapy. Duża szansa, że mocny, sprawny pies wyrwie nam co najmniej jedną, a to już pozycja umożliwiająca mu "odwinięcie się". Jak się odwinie to pozamiatane, kto nie doświadczył, niech uwierzy na słowo, nawet przy dużej odporności na bół przez jakiś czas nic nie złpie.
Przekładmy ręce pod psim brzuchem i łapiemy za własne przedramiona. Unosimy psa na tyle, żeby oderwane od podłoża tylne łapy odebrały mu poczucie stabilizacji.
Psa, który się szykuje do ataku, możemy pozbawić stabilności przekładając mu smycz pod brzuchem (nie pod klatką) i na smyczy unosząc mu tylne łapy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|